Zobacz 4 odpowiedzi na pytanie: Jak Namówić Rodziców na kotka? Też uwielbiam koty. Są wspaniałe. Pewnie nie uwierzycie, ale jeden nawet uratował moją babcię przed wilczurem, ratując jej życie. Wiele dzieci marzy o tym, by mieć czworonożnego pupila. Problem w tym, że trudno jest przekonać rodziców do takiej decyzji – w gruncie rzeczy odpowiedzialnej i na lata. Dorośli słusznie mogą martwić się o to, kto będzie wyprowadzał zwierzę na spacery, bawił się z nim i pielęgnował je. Są jednak pewne sposoby na to, by przekonać rodziców do czworonoga. Sprawdź, jak namówić rodziców na psa. Jak namówić mamę na psa? Pokaż, że jesteś na to gotowy Przedszkolak być może jest jeszcze za mały na to, by mieć psa. Małe dzieci mają to do siebie, że traktują czworonożnych pupili w domu nie jak żywe stworzenie, ale jak zabawkę. Trudno obyć się bez ciągnięcia psa za ogon lub uszy czy podejmowania prób dosiadania zwierzęcia. Jeśli jednak jesteś już uczniem szkoły podstawowej, możesz podjąć się odpowiedzialności za drugie stworzenie. Jak przekonać rodziców na psa? Pokaż, że zależy ci na posiadaniu pupila i nie będziesz traktował go jak zabawki. Dobrym sposobem na to może być wyprowadzanie codziennie na spacery, nawet bladym świtem, pluszowego pieska. Jeśli wytrzymasz w ten sposób co najmniej kilka dni, a najlepiej tygodni, będzie to dla rodziców dowodem na to, że z żywym czworonogiem również będziesz spacerować. Jak namówić rodziców na psa – przedstaw plan opieki nad zwierzakiem Jak namówić mamę i tatę na psa? Przygotuj listę czynności, do których możesz się zobowiązać – w miarę możliwości. Wiadomo na przykład, że sam nie zaprowadzisz psa do weterynarza ani nie zapłacisz za wizytę, choć być może będziesz mógł zaoferować dołożenie się do utrzymania swojego przyszłego pupila. Ważne jest to, kto będzie wychodził na spacery z czworonogiem. Zadeklaruj, a później trzymaj się swojej obietnicy, że będziesz chodzić z psem na wycieczkę przed śniadaniem. Kolejnym obowiązkiem, który możesz śmiało wziąć na siebie, będzie odkurzanie sierści zwierzęcia z dywanów i kanap w domu, a także rozpoczęcie nauki podstawowych komend. Musisz wiedzieć, że trening z psem to nie tylko przyjemności i prezentowanie z dumą sztuczek z pupilem, ale żmudne godziny nauki haseł, na które początkowo pies w ogóle nie będzie reagować. Wzbudź chęć posiadania psa u rodziców Jak namówić tatę na psa? Pokaż mu, że może z nim biegać wieczorami i zadbać o swoją kondycję. Zaoferowanie tego, że dorzucisz się ze swojego kieszonkowego do utrzymania zwierzęcia może być skutecznym argumentem przemawiającym za czworonogiem w domu. Natomiast, jak namówić mamę na psa? Zwróć jej uwagę, że pupil będzie jej bronił przed namolnymi sprzedawcami obwoźnymi. Zwierzak w domu będzie ogrzewał stopy w długie zimowe wieczory, a także zapewni rozrywkę. Miło będzie patrzeć, jak rośnie i uczy się nowych komend. Dobrym sposobem na to, aby namówić rodziców na psa, jest wzbudzenie w nich chęci posiadania czworonoga. Być może w dzieciństwie mama lub tata mieli takiego pupila? Przypomnij, jak fajnie było mieć przyjaciela tego rodzaju. Weź rodziców do schroniska lub na wystawę psów, pokaż szczeniaki lub skrzywdzone przez los starsze pieski. Niewykluczone, że wystarczy to do tego, by namówić rodziców na posiadanie czworonoga. Jak przekonać rodziców na psa? Użyj sprawdzonych argumentów Jeśli nic nie wskórasz powyższymi sposobami, odbądź z rodzicami poważną rozmowę. W trakcie dyskusji powołaj się na argumenty, które być może przybliżą cię do tego, aby w domu w końcu pojawił się upragniony czworonóg. Wspomnij rodzicom między innymi o: korzyściach wynikających z wychowywania się z psem – takie zwierzę uczy empatii i odpowiedzialności;łatwiejszym radzeniu sobie z emocjami dzięki więzi nawiązanej ze zwierzęciem;lepszej kondycji – codzienne spacery i bieganie z psem wpłyną korzystnie na stan zdrowia;przyjaźni, jaką każdy członek rodziny może nawiązać z czworonogiem, który odwdzięcza się za opiekę lojalnością i miłością. Podsumowanie Nie obrażaj się na rodziców za to, że kategorycznie odmawiają zakupu lub przygarnięcia pupila. Dowiedz się, jak namówić rodziców na psa i wprowadź swój plan w życie. Skłoń ich do rozmowy i rozważania twoich racjonalnych argumentów.
Jak namówić rodziców na zwierzątko domowe? Chciałabym chomika. Pytałam się już mamy czy mogę (obiecałam jej, że będę się nim zajmować), ale ona i tak odpowiedziała nie.
1. Wytłumacz rodzicom że jesteś na tyle odpowiedzialny żeby mieć chomika. 2. Powiedz że chomik jest nie drogi w utrzymaniu i nie zajmuje dużo miejsca. 3. Zadbaj, aby w wakacje i pod twoją nieobecność miał się kto zająć chomikiem. 4. Opowiedz im co wiesz na temat tych stworzonek i rozumiesz że to nie jest zabawka. 5. Postaraj się poprawić stopnie w szkole. 6. Powiedz że za zakup klatki i akcesoriów zapłacisz z własnego kieszonkowego. Pod żadnym pozorem nie denerwuj się gdy rodzice się nie będą się zgadzać. To może tylko pogorszyć sytuację. Zobacz 7 odpowiedzi na pytanie: Jak namówić rodziców na ibff? Systematyczne pobieranie treści, danych lub informacji z tej strony internetowej (web scraping), jak również eksploracja tekstu i danych (TDM) (w tym pobieranie i eksploracyjna analiza danych, indeksowanie stron internetowych, korzystanie z treści lub przeszukiwanie z pobieraniem baz danych), czy to przez roboty, web crawlers
Wydawać by się mogło, że na ten temat powiedziano już wszystko, co mogłoby zostać powiedziane. A jednak kwestia relacji pomiędzy domownikami w kontekście posiadania rzeczy jest nadal problemem wzbudzającym wiele skrajnych emocji. Oto 3 skuteczne sposoby na chomika w rodzinie. Mówi się, że pieniądze są jednym z najczęstszych problemów występujących w związku. Jednak, gdy się przyjrzymy, zobaczymy, że to nie pieniądze same w sobie są zapalnikiem, ale różne wizje sposobów i celów, na które je wydajemy. Jakiś czas temu usłyszałam historię o parze, która miała bardzo sprawiedliwe podejście do nabywania i posiadania rzeczy. Mianowicie, gdy Ona kupiła sobie ubrania o wartości np. 500 zł, automatycznie oznaczało to, że On również może sobie wydać 500 zł na cokolwiek, nawet jeśli ta rzecz zupełnie nie jest potrzebna i de facto, niezależnie od tego czy było ich na to stać. Grunt to się dogadać, prawda? :) Co jednak, gdy się dogadać trudno? Nasze podejście do posiadania i gromadzenia rzeczy jest najczęściej wynikiem przekonań i doświadczeń zbieranych przez lata! Czy da się nawrócić kogoś na minimalizm? Sprawić, żeby przestał chomikować śmieci na półkach, wyrzucił „durnostojki” i „odklamocił” swoje otoczenie? Może zastosować przymus? Zagrozić kijem lub ewentualnie zanęcić marchewką? Jak włączyć najbliższych w wielkie porządki? Jak żyć, żeby się nie pozabijać? Poniższy fragment pochodzi z mojej książki CHCIEĆ MNIEJ. Minimalizm w praktyce. Czy minimalista jest w stanie żyć z chomikiem? Dosłownie kilka dni temu MM poprosił mnie o pomoc w uprzątnięciu jego ubrań. Czy muszę opisywać stopień mojego zachwycenia? Koniec ze stertami ciuchów zalegającymi w szafie, rzucanymi do prania i piętrzącymi się na krześle. Jakiś czas temu koleżanka zwróciła się do mnie o wsparcie w odgruzowaniu szafy. Był czas, gdy moja mama regularnie informowała mnie o postępach w uwalnianiu przestrzeni w moim rodzinnym domu, jakby zdawała relację z pola bitwy. Te wszystkie doświadczenia mówią mi bardzo wyraźnie, że do skorzystania z narzędzia jakim jest minimalizm, nie da się kogoś namówić lub zmusić. Jak to zwykle bywa, najskuteczniejsza droga jest również tą najtrudniejszą, wymagającą największej cierpliwości i konsekwencji. Mnie zajęła ona lata. Był to czas mówienia i pisania o tym, jak świetnie i wygodnie jest mieć mniej, oraz bycia przykładem dla innych. To podejście, choć trudne, czasochłonne i nie gwarantujące sukcesu, zakłada również duży szacunek do drugiego człowieka, tego, który żyje obok mnie. Do jego przyzwyczajeń i upodobań, również w kontekście gromadzenia rzeczy, zwłaszcza, że te nawyki mogą być zupełnie różne. Osoba, która ma kłopot z nadmiarem rzeczy, musi go sama dostrzec. Sama musi zechcieć zmiany. Jednocześnie jest mało prawdopodobne, że ukochany mąż, który z błyskiem w oku kupuje kolejny sprzęt sportowy, stanie się nagle ascetą żyjącym z jedną parą skarpetek. Nie o to jednak chodzi. Wystarczy, gdy zrozumie, że jeden rower zamiast pięciu to dość i że nie potrzebuje kupować co sezon nowych akcesoriów, które po miesiącu i tak powędrują do szafy lub piwnicy. Potrzebuję mało, ale nie chcę i nie zamierzam narzucać tego moim najbliższym. Zbyt mocno ich kocham. Nawet Leo Babauta, wspomniany już przeze mnie guru minimalizmu, do setki posiadanych przez siebie rzeczy nie wlicza tych, z których korzysta wspólnie z żoną i dziećmi. Oczywiście, zdaję sobie sprawę, że w wypadku dość skrajnych zachowań najbliższych, przejawiających nawet momentami cechy charakterystyczne dla toksycznego zbieractwa, sytuacja będzie odrobinę inna. Zachowując dużą dozę delikatności, podpowiem kilka skutecznych metod, które mogą okazać się przydatne dla osób żyjących z typowym chomikiem. Zakładam, że jeśli jesteś osobą, która boryka się z problemem posiadania zbieracza w swojej rodzinie, przeprowadziłaś z nim już niejedną rozmowę na ten temat. Wiem, że próby uświadamiania mu zaistniałej sytuacji mogą niestety nie przynosić rezultatów, dlatego też podsunę Ci kilka innych rozwiązań. Strefa odleżenia Pierwszy sposób to wyznaczenie umownej strefy w mieszkaniu, która będzie służyła do tymczasowego przechowywania rupieci (według Ciebie), a według zbieracza – niezwykle przydatnych skarbów. Wybierz miejsce, które znajduje się na widoku i którego zagracenie będzie Ci jak najmniej przeszkadzać w codziennym życiu – na przykład balkon. Obawiam się, że piwnica czy strych nie spełniłyby tej funkcji, a pozostawione przedmioty ugrzęzłyby tam na zawsze. Niech do tej strefy trafią pudełka po butach, nienoszone ubrania i zepsuta elektronika. Jest szansa, że chomikowi wystarczy, że te rzeczy odleżą swoje, i za jakiś czas, gdy wykażesz brak jakiejkolwiek ich przydatności, pozwoli je wyrzucić. Syndrom świętego Mikołaja Możesz wpaść w pułapkę tego syndromu w trakcie minimalizowania stanu posiadania, ale jeśli żyjesz ze zbieraczem, spróbuj go wykorzystać na swoją korzyść. Jest nam dużo, dużo łatwiej pozbywać się rzeczy, gdy wiemy, że trafią w dobre, kochające i wdzięczne ręce. Twój mąż kolekcjonuje sportowe gadżety, które już się nigdzie nie mieszczą, ale nadal są sprawne? Spróbuj go namówić, żeby część kolekcji przekazał na rzecz dziecięcego koła sportowego, gdzie te rzeczy będą stale używane. Podobnie można postąpić właściwie z każdym zbędnym przedmiotem. Oddać plastikowe nakrętki na zbiórkę na rzecz osób niepełnosprawnych. Sprzedać makulaturę, a dochód przeznaczyć na schronisko dla zwierząt. Przekazać zabawki domom dziecka lub domom samotnej matki. Oczywiście, znalezienie osoby, której taką rzecz można przekazać, lub miejsca, w którym można ją zostawić, wymaga czasu i wysiłku. Jednakże ten drobny podstęp to doskonały sposób, by nauczyć chomika, że rzeczy są po to, aby ich używać. Wdzięczność obdarowanej osoby może stać się dla niego doskonałą motywacją do dalszych zmian. Podstęp Ostatni sposób nie bez przyczyny umieściłam na samym końcu. Jest to metoda, której do końca nie czuję i nie pochwalam, ale z poczucia obowiązku wobec Czytelnika chcę o niej wspomnieć. Wiem bowiem, że w niektórych wypadkach jest niezwykle skuteczna. Polega na pozbywaniu się rzeczy chomika podstępem. Chomiki są przebiegłe, ale mają też swoje słabe punkty. Niektóre doskonale znają lokalizację każdej zebranej rzeczy i w takim przypadku podstępem niewiele zdziałasz. Jeśli natomiast trafił Ci się roztargniony osobnik, możesz spróbować zabierać (wyrzucać, sprzedawać lub oddawać) pojedyncze rzeczy z jego norki, licząc że nie zauważy tego braku. Jak wspomniałam na początku, nie stosuję tej metody, ponieważ w mojej opinii w zbyt dużej mierze ingeruje w cudzą niezależność, ale jestem sobie w stanie wyobrazić sytuację, w której może nie być innego wyboru. Powyższe metody to miks doświadczeń moich, mojej rodziny i przyjaciół, ale też Czytelników bloga. Mam nadzieję, że okażą się przydatne i skuteczne. A Ty? Jesteś minimalistą czy chomikiem? A może masz chomika w rodzinie? PS Znalazłam też quiz Chomik czy minimalista? ;)) Jaki wyszedł Wam wynik??? 23 komentarze 34 komentarze 6 komentarzy 79 komentarzy najstarszy najnowszy oceniany Inline Feedbacks View all comments Moj problem to jak zmusic balaganiarza do utrzymywania porzadku :( Reply to Joanna 5 lat temu Kurcze, też mam z tym problem! Mój mąż nigdy nie odkłada niczego na swoje miejsce, coś jak przeciwieństwo pedantyzmu. Taki charakter. Mam tylko nadzieję, że syn nie będzie taki sam… ;) Reply to Jutka 5 lat temu Dziewczyny po prostu to zostawcie, wiem, że może ciężko się żyć w takiej zagraconej przestrzeni, ale jak mężczyźnie zabraknie czystych ubrań, bo brudy walają się po podłodze zamiast w koszu na pranie to w końcu je podniosą. Jak zbraknie mu kubka do wypicia herbaty to umyje itd. Tylko nie sprzątajcie za nich, bo się nigdy nie nauczą. Ja odkładam swoje na miejsce, swoje układam itd. Jak mają przyjść goście – jego koledzy, to od razu sprząta bo mu wstyd, że ma taki syf:P Albo jak ma przyjść jego Mamusia hehhee, aż miło się patrzy. Mi wstyd nie jest, bo to nie moje brudne gacie walają się po kątach, a jego:P Reply to BogusiaM 5 lat temu Dziewczyny, wybaczcie im! W moim związku to ja jestem bałaganiarą i rpzysięgam, nie robie tego na złość, to po prostu wypadkowa roztargnienia,zmęczenia i braku czasu. Mój Luby też nie robi tego na złość tylko „optymalizuje logistykę” ;) A mnie szlag trafia, bo mieszkanie małe i każdy grat na wierzchu zagraca. I chodzi nie tylko o jego rzeczy, ale również wspólne. A ja się źle czuję w bałaganie – przytłacza mnie. Ale właśnie brak czasu bierze się z bałaganu bo nie odkłada się na miejsce i potem się szuka. Jak co rusz szukasz czegoś robisz się roztargniona a to wszystko męczy. Reply to Jutka 5 lat temu Rany, mam wrażenie, że to wrodzona cecha całego rodzaju męskiego ;). Reply to Katarzyna Kędzierska 5 lat temu jest na to metoda – szkoła oficerska ;) mój Z jak tylko ściągnie spodnie są już w kostkę złożone ;) No nie wiem, pół mojej rodziny to żołnierze i jakoś nie zauważyłam, żeby przeszkolenie na długo wystarczało :). Po nabyciu stopnia oficerskiego chyba wraca do normy ;))). Reply to Jutka 5 lat temu Twój syn będzie dokładnie taki jak go wychowacie ;-) Bałaganiarstwo nie jest na szczęście cechą wrodzoną, a konsekwencją wyręczania dziecka przez rodziców. Lepiej od małego uczyć odkładania na miejsce. Znam problem z autopsji. Reply to Izabela K. 5 lat temu Śmiem się nie zgodzić ? również z autopsji: jako matka trójki, wyznając jedne i te samy zasady, mam zaskakująco różne efekty. Kwestia charakterów, nie wychowania – czyli jednak geny mają coś do powiedzenia. Pozdrawiam Reply to Izabela K. 2 lat temu Jeżeli ta nauka będzie przypominała tresurę to odniesie wręcz odwrotny skutek i taki synek jak będzie na swoim z uczuciem przeogromnej ulgi, że uwolnił się od upiornie pedantycznej mamusi będzie sobie z radością bałąganił na całego. Reply to Joanna 5 lat temu Nie zawsze się da, co więcej – zmuszanie działa zupełnie odwrotnie :P W mojej rodzinie chomikiem jest babcia, ale na szczęście nie przypadkiem znanym z amerykańskich programów, ale zbiera np. ręczniki czy pościel. Gdy niespełna dwa lata temu przeprowadzałam ją z Pomorza na Śląsk wiele rzeczy udało się wyrzucić (miałam tydzień na spakowanie jej 50-letniego dobytku z 3-pokojowego mieszkania), ale do tej pory mi wypomina, że wszystkie jej rzeczy oddałam. Sama niestety też mam tendencje do chomikowania i w naszym domu to widać. Czasem mam zryw i zabieram się za porządki, przez tydzień jest fajnie, a potem znowu zaczynam zbierać. Próbuję sobie z tym radzić, ale szczerze mówiąc marnie mi to idzie. Reply to Katarzyna Seredin-Kolarczyk 5 lat temu Tak to już podobno jest, że wiele cech dziedziczymy po dziadkach. Moi też są okropnymi chomikami :), a jednak mnie udało się z tego schematu uciec. Znaczy, da się :). Trzeba rozmawiać, rozmawiać. Ja na przykład pokazałam mojemu mężowi Twoją książkę i przeczytał spory kawałek, spodobała mu się :) Reply to Karo (pinchofsalt) 5 lat temu No proszę! Ciekawe, co z tego wyniknie…. :) Reply to Katarzyna Kędzierska 5 lat temu Mąż jest nawróconym chomikiem świadomym problemu, więc wspieramy się nawzajem i wszystko idzie ku dobremu :) Ten problem jest tak bliski jak mało co. Mój mąż jest potwornym chomikiem i jeszcze nie znalazłam dobrej metody jak go przekonać do pozbycia się bezsensownych rzeczy. Na moje „pozbądźmy się tego czy tamtego” on odpowiada „może się przyda”, „przecież jest jeszcze dobre”, „nie rozumiem dlaczego mamy wyrzucać coś, co jest dobre”, „to pamiątka”, „prezentów się nie wyrzuca” itp. itd. Ciężko mi walczyć z tego typu tekstami, chyba metoda małych kroków tu się przyda. Uprzątnę swoje rzeczy i zacznę powoli próbować go doprowadzić do pozbycia jego rzeczy. Rady z tego posta na pewno się przydadzą! :) MaKo, trzymam mocno kciuki. Wiem, jak jest to trudne. w mojej rodzinie chomikiem jestem ja :D niestety z jednej strony mam tego swiadomość i wieeeeeelką chęć zmian, a z drugiej zwyczajnie nie potrafię i rady 1 i 3 zupełnie na mnie nie działają (tzn z 3 to po prostu niewykonalne ;) ), najlepiej na mnie działa właśnie to co opisałaś w 2 punkcie, ale zwyczajnie nie umiem znaleźć tych dobrych rąk dla wszystkich moich zbędnych rzeczy.. ale cały czas szukam :)) i co jakiś czas pozbywam się kolejnego pudła… Reply to anwen 5 lat temu Wiesz, byle nie wpaść w taką pułapkę syndromu Św. Mikołaja. Czasami, gdy nikt nie chce wziąć za darmo naszych rzeczy to zapewne po prostu nadają się na śmietnik… A ja z mężem się mocno wspieramy w naszym dążeniu do minimalizmu, ja weryfikuje jego potrzeby co do zakupów nowinek komputerowych on moje zachcianki do domowych dupereli. Naszym celem są zakupy rzeczy dobrej jakości w niskiej cenie i w ten sposób ograniczamy rzeczy. Wspólny cel na pewno pomaga. Powodzenia w zwalczaniu gryzoni. Reply to Marta 5 lat temu Super! Fantastycznie, że się wspieracie i macie wspólny cel. To ogromnie pomaga :). zastanawiający wynik testu: minimalista aż do przesady… To tak jak u mnie! A wynikiem bym się nie przejmowała, nawet nie wiadomo, kto ten quiz skonstruował :) Mam to samo ;) Ale ja tak lubię …Naprawdę … Bardzo często piszesz o minimalistycznym stylu ubierania, a mnie przydałby się poradnik jak nie kupować tylu kosmetyków i jedzenia… Bo niestety jestem chomikiem, ale obecnie bardziej w tych dziedzinach. Wchodzę do drogerii po tusz do rzęs, a wychodzę z kolejną odżywką do włosów, szminką, kremem pod oczy i zestawem maseczek do twarzy. Ostatnio zajrzałam do lodówki, gdzie trzymam te zapasy i w zasadzie ponad pół półki to same kremy i maseczki… Już od dawna sobie obiecuję, że się za to wezmę, ale to wcale nie jest łatwe. Bo znowu przecena 50%, a ja właśnie zapodziałam ulubiony rozświetlacz, bo szampon się kończy, a skoro już jestem, to przejrzę inne promocje, bo na pewno o czymś zapomniałam… Udało mi się nie wejść do drogerii przez 2 miesiące, a potem przy następnej wizycie nadrobiłam zaległości… Moją zmorą są też promocje żywności w jedynym ratunkiem jest w tej kwestii wysłanie do sklepu partnera z listą, a on na szczęście ma silną wolę i nie kupuje głupot, tyle że pracuje do późna i zwykle nie mam sumienia, żeby go jeszcze dodatkowo fatygować :P Reply to sunnyhill 5 lat temu Polecam kupowanie przez internet (także żywności). Masz więcej czasu na zastanowienie się w komfortowych warunkach, w spokoju, bez nacisków. Można w każdej chwili sprawdzić, czy dany produkt naprawdę się kończy, czy jeszcze nie. Widzisz od razu cały koszyk wraz z ceną – bardzo prosto w tym momencie o refleksję „czy ja naprawdę tego potrzebuję”. Gdy muszę kupić coś stacjonarnie to w głowie mam listę zakupów i nie kupuję nic więcej. Staram się też jak najszybciej uciec ze sklepu – teraz w kurtce jest gorąco (a na kilka minut nie będę jej zdejmować), tłok, po co mam tam przebywać? Reply to sunnyhill 5 lat temu Robienie spisów swojego stanu posiadania kosmetyków ułatwia panowanie nad zakupami kolejnych. Reply to sunnyhill 5 lat temu Nie zgodzę się ze stwierdzeniem o nienarzucaniu małej ilości rzeczy swoim najbliższym. Wynika to po prostu z użytkowania wspólnej przestrzeni, a do tego osoba, która gromadzi rzeczy nie jest wstanie sama sobie z tym poradzić. Jest to jakby sygnał do wszystkich wkoło, że z czymś sobie nie radzi. I jeśli jest to osoba bliska to nie możemy zostawić jej samej sobie. Reply to Marta Re 5 lat temu O nieradzeniu sobie możemy mówić tylko w przypadku chorobliwego zbieractwa. Reply to slythia 5 lat temu Z obserwacji swoich bliskich i rodziny i przyjaciół będę upierała się, ze gromadzenie i nie umiejętność rozstawania się z popsutymi, uszkodzonymi czy nie potrzebnymi rzeczami jest niemym krzykiem, że jakaś część ich życia wymaga posprzątania i zmiany. Reply to Marta Re 5 lat temu Popsutymi czy uszkodzonymi – być może. Jednak samo gromadzenie rzeczy (o ile ma jakieś sensowne granice) nie jest chorobą i nie jest wołaniem o pomoc. Jest po prostu innym stylem życia. Reply to slythia 5 lat temu Jest wołaniem, tylko kwestia czy otoczenie chce to usłyszeć. Nie napisałam, że jest chorobą, ale jest jakimś zaburzeniem funkcjonowania, traceniem panowania nad otaczającym światem. I kwestia etapu do którego ktoś dochodzi. Ja mieszkam z rodzicami i nie interesuje mnie co oni sobie zbierają dopóki nie próbują mi się wtrącać w moje rzeczy :) Tacie często szkoda jak chce oddać albo wyrzucić jakiś ciuch, ale on w tym chodził nie będzie, ja też nie więc decyzja i tak należy do mnie :D A partnera do mieszkania mam nadzieję że znajdę podobnego do mnie. W quizie wyszło mi że jestem minimalistką :D Trochę niewiarygodne, chociaż podejście pewnie mam dobre, tylko troszkę bałaganu i milion butów zostało :) Muszę pochwalić podejście. Wiele osób zaczynających wyznawać nową ideologię (jeśli minimalizm można pod to podciągnąć) zaczyna mieć misję nawracania świata, chce wszystkich przekonać, że to podejście jest jedyne słuszne i tylko tak można żyć. Nigdy dobrze się to nie kończy, generuje tylko niepotrzebne konflikty. Nie ma nic gorszego od nawracania na siłę. Dla mnie najlepszym sposobem był „na lenia”. Mniej zagracone przestrzenie o wiele prościej jest utrzymać w porządku, samo sprzątanie także trwa znacznie krócej. Można także zaoferować pomoc w ogarnięciu mieszkania bądź szafy. Reply to slythia 5 lat temu Hehe, na lenia najbardziej działa na mnie osobiście :). A ja taki chomiki minimalista. Niby pozbywam się części rzeczy które do mnie nie pasują o się już nie nadają. Ale z drugiej strony kupię nowe niby dobrej jakości dopasowane do mojej osobowości. Niestety ciągle czuje taki nielad i przeszkadza mi ten nadmiar. Reply to Lidia Kajdas 5 lat temu Hmm, coś czuję, że Ty też czujesz, że to bardziej nie „jak pozbyć się nadmiaru”, ale „jak nie kupować” :). Reply to Katarzyna Kędzierska 5 lat temu Walczę i to ciężko…moja cała nadzieja w tym ze obecnie mam dalej do miasta i raczej często tam zaglądać nie będę… Jestem w 100% minimalistką. Przeprowadzałam się kilkanaście razy, mieszkam już w 4 mieście i moje wszystkie ubrania mieszczą się w niewielkiej szafie na wieszakach plus bielizna (dolna i górna szafka tejże szafy jest zajęta). Mam naprawdę malutko rzeczy, zrobiłam niesamowite czystki i dopiero po nich złapałam oddech, osiągnęłam spokój i, o dziwo, dopiero mam w co się ubrać codziennie rano :) Wydaje mi się poza tym, że wyglądam lepiej niż kiedyś, nie kombinuję, nie poszukuję, nie sprawdzam i nie testuję – skoro mam ochotę nosić różne damskie koszule (najczęściej krata w różnych kolorach) i jeansy (obowiązkowo ciemne), to po co mam sprawdzać 3716487532423 raz, czy nie lepiej mi w marynarce/spódnicy itp. Już wiem, że nie lepiej :D Zainwestowałam w porządne skórzane buty na każdą porę roku (baleriny, za kostkę, kozaki, szpilki), które pasują do każdej z moich stylizacji (czasem praca wymaga ode mnie wskoczenia w jedną z trzech sukienek, stąd szpilki). Nie mam też zbyt wiele biżuterii, ale za to noszę tylko złotą – mnóstwo srebrnych pojedynczych kolczyków i wisiorków z serduszkiem z gimnazjum wymieniłam u jubilera na złote kolczyki, niby tamtych miałabym więcej, ale co z tego, skoro ich nie nosiłam, a szkoda mi było pieniędzy na złote. Mam wystarczającą liczbę kosmetyków, żeby umalować się codziennie rano i od święta (w sumie różnica to mocniejsza pomadka), umyć się (codziennie, nie tylko od święta :P) i zadbać o siebie, z pielęgnacji też już w końcu wybrałam najlepsze dla mnie produkty i na inne nie spoglądam. To wszystko trwało, nie olśniło mnie z dnia na dzień, ale też nigdy nic nie chomikowałam i zawsze uwielbiałam (wiem, dziwne :D) wyrzucać wszystko zbędne do kosza i tutaj wypada dać jakiś happy end o życiu w czyściutkiej przestrzeni rodem z instagrama, ale… mój mąż jest potwornym chomikiem, nie daję rady tego w nim zwalczyć, ma stosy zalegających ciuchów, książek, gazet, gier, przydasi wszelkiej maści. Przy tym jest najlepszy na świecie, dlatego jeszcze wytrzymuję ten chaos, ale bałagan dookoła wpływa na związek, na nastrój. Szukam pomocy, podeślę mu ten wpis, może tym razem…? Ja od zawsze lubiłam jak nic nie leży na wierzchu. Ostatnio już do końca pozbyłam się nie potrzebnych rzeczy i ubrań. Dałam sobie cel żeby nic nie mieć na strychu :) Zawsze denerwowało mnie przechowywanie zapsutych, nie potrzebnych, zniszczonych rzeczy. Jak na złość teraz zostałam z dwoma domami pełnymi takowych rzeczy gromadzonych przez sto lat …. To się nadaje do pokazywania takim chomikom i pytania ich czy chcę żeby też ktoś musiał potem poświęcać masę czasu żeby te ich graty wywalać …. i jeszcze musiał płacić za kontenery bo inaczej raczej się nie da :/ Reply to Ewelina|LeśnyProjekt 5 lat temu Mnie przeraża wizja takiego bałaganu w spadku. W rodzinnym domu mojej mamy oprócz w miarę ogarniętej przestrzeni mieszkalnej jest strych, garaż, chlew i jeszcze jakieś szopy – w większość zawalone śmieciami i „przydasiami”. Brrr… przeraża mnie sama wizja sprzątania, bo jeden człowiek tego łatwo nie ogarnie, a moja rodzinka coraz więcej rzeczy gromadzi. Reply to Aleksandra 5 lat temu Najchętniej bym to sprzedała z zawartością :D Czytałam książkę jakiś czas temu, a nadal pamiętam cały fragment! Tak bardzo utkwił mi w głowie :) Mój chomik jest oporny na kije, marchewki, przekupstwa innego rodzaju., ale znalazłam inny sposób. Po którymś dniu z kolei, gdy już nie mógł znaleźć czegoś w swojej szafie z ubraniami zaproponowałam, że posprzątam. Przystał bez wahania, ale zastrzegł, że „zakaz wyrzucania bez mojej zgody”. Oczywiście przystałam na to :D I co się okazało? Że ma 18 par jeansów, a ja mam dwie :D Co zrobiłam? Zapytałam go – „Słonko, wiesz ile masz par jeansów?” Odpowiedź: „yyy, 3, 4… nie 4, 5. Tak 5” Musiałaby Pani zobaczyć jego minę, gdy powiedziałam, że 18. Nie uwierzył póki nie zobaczył :D I co stwierdził? „Nie no, faktycznie za dużo, to co z tym teraz zrobić?” Nietrudno wyobrazić sobie moją radość i poczucie triumfu :D Reply to Educated Bananas 5 lat temu Mąż robi raz na jakiś czas przeglądy szafy (z mojej inicjatywy) i wyrzuca nieużywane ubrania. Z drugiej strony ostatnio rzucił: przydałaby się mi nowa marynarka. Gdy przejrzeliśmy szafę, to okazało się, że kupiona niedawno ma urwany guzik, a dwie poszły do krawca do zwężenia i już nie ma problemu. XD ja też czasem zapominam, że coś mam już w szafie i nie muszę koniecznie biec do sklepu, a naprawdę bym siebie o to nie podejrzewała :D Ważne, że nie będzie czwartej marynarki xD Szafa uratowana przed marynarkową inwazją :D Reply to Educated Bananas 5 lat temu On ma 6 marynarek – po prostu chodził tylko w trzech… czyli nie będzie siódmej :) Wow! 6 marynarek to wystarczająco dużo, to fakt xD Reply to Educated Bananas 5 lat temu Liczenie się sprawdziło!!! :)))) Gdy powiedzialam mezowi, ze czytam (Twoja) ksiazke o minimalizmie, zazartowal: „Niedlugo i mnie wyrzucisz” :) I cos w tym jest. Moja zamilowanie do pustych szafek nie moze byc wazniejsze niz on sam, nawet jesli ma tendencje do zbieractwa w kilku dziedzinach. Na szczescie nie jest najgorszym chomikiem. Natomiast tesciowie maja ogromny dom zawalony ogromem rzeczy, oczy bola, gdy tam wejde i to mimo ze tesciowa w kolko sprzata (lub wlasnie dlatego w kolko sprzata). To jest ich styl zycia i ich dom, wiec nic nie mowie, ale wydaje mi sie, ze taka przestrzen przytlacza moja tesciowa, ktora i tak musi monitorowac wrodzona depresje. Chyba chcialaby miec bardziej pusta przestrzen, ale mowi, ze „jestem zapominalska, wiec wszystko musze miec na wierzchu”. Reply to Renata 5 lat temu Życie z depresją nie jest łatwe, wiem coś o tym. Powoli, zmiany muszą następować powoli i od podstaw. Ja, mimo iż od kilku lat dążę do zminimalizowania swojego stanu posiadania, to w pewnych kwestiach wciąż walczę z wewnętrznym chomikiem. Cieszę się, że wreszcie zdecydowałam się na oddanie dużej części swoich butów – byłam do nich przez długi czas przywiązana, jednak trzymanie czegoś, czego się nie używa, nie ma sensu. Zrobiłam też kolejny przesiew w szafie i już wiem, że wylatują też sukienki, których nie noszę. Zostają 2 wyjściowe, które lubię najbardziej i są moimi perełkami :-) Wprowadzam też projekt denko – mam zapas żeli do twarzy, kremów i maseczek, obiecałam sobie nie kupować nowych, dopóki nie zużyję starych. Udało mi się wyczyścić kosmetyczkę ze zbędnej kolorówki, na co dzień i tak maluję się bardzo delikatnie, szalone szminki i cienie to nie dla mnie. Jest jeszcze kilka dziedzin, w których czekają mnie porządki (karton z książkami) – wszystkie mam zapisane w notesie, odhaczam punkt po punkcie. Udało mi się przekonać do porządków w szafie narzeczonego – co prawda nadal nie jest idealnie, ale juz i tak dużo lepiej, uporał się też z walającymi się dokumentami :-) Reply to Izabela K. 5 lat temu No, proszę :). Tyle dobrego!!! Troszkę tego się spodziewałam patrząc na swoje ostatnie odczucia. Jestem Minimalistką do przesady. Tylko, że skoro mi dobrze to ta przesada jest… przesadzona :D Świetny blog, tematyka trafia idealnie w mój gust i mój punkt widzenia. Wolę czegoś nie mieć wcale niż mieć tego dwa, bo od razu pojawia się chaos w mojej głowie. Z quizu wynika, że jestem minimalistą :) M. Ale super, że udostępniasz nam fragmenty swojej książki! ;) Muszę ją wreszcie przeczytać w całości. W życiu raczej jestem minimalistką ale nie zaszkodzi się dokształcać jeszcze bardziej! Reply to Ania Kalemba 5 lat temu Bardzo proszę :). Daj koniecznie znać, jeśli przeczytasz :). Prawdziwy minimalizm zaczyna się wtedy kiedy mieszkasz z drugą osobą w kawalerce 25 m², na których macie jedną wspólną szafę, jedno biurko z krzesłem i jedno łóżko. Nie ma wtedy miejsca na zbędne rzeczy i upychanie ich po kątach. Do tego bardzo pomaga też bycie studentem, dzięki czemu nie można sobie pozwolić na wydawanie na niepotrzebne rzeczy. Wtedy każdy chomik chcąc, nie chcąc zamienia się w minimalistę :D Reply to Sara | 5 lat temu Owszem, owszem, zakładając, że nie zostawiło się 3/4 dobytku w domu rodziców :). Reply to Katarzyna Kędzierska 5 lat temu Haha, no tak. Osobiście jestem w domu rodzinnym 2-3 razy w roku, więc nie było sensu tam zostawiać nic oprócz mebli. Aczkolwiek, co racja to racja. :) Reply to Sara | 5 lat temu Mam podobną sytuację, tylko większy metraż (32 m2) i niestety sam fakt małego mieszkania nie sprawi, że w magiczny sposób zapanuje porządek, a zbędne przedmioty znikną ;) Swoje rzeczy od rodziców przywiozłam już dawno, ale ich ogarnianie idzie mi tak powoli… Ale dążę do minimalizmu i stopniowo robię postępy ;) Podstępu nie polecam. W czasach kiedy byłam strasznym chomikiem stosował ją mój tata. Kiedy odkryłam ten „podstęp” gromadziłam w złości jeszcze bardziej zapalczywie :) Do minimalizmu trzeba dojrzeć – nie ma drogi na skróty. Porządki świąteczne – pytanie z quizu. Nie rozumiałam, nie rozumiem i nie będę w stanie nigdy pojąć tego szału sprzątania na święta, u mnie w domu tego nie było, sprzątało się cały rok normalnie, na bieżąco i w swoim domu postępuję tak samo. Hej Kasia, w quizie wyszła mi minimalistka. Moja mama i mąż są chomikami, mamie co jakiś czas pomagam odgruzować łazienkę, kuchnię i piwnicę, ale to jest długi i żmudny proces. Niedawno wprowadziliśmy się z mężem z Irlandii, do PL wróciły 2,5 mojej paczki i 7, 5 jego. Nie rozumiem, ale akceptuję. :) Ja jednak stosuje metodę podstępu. Przykład – butelki po winie. Mój chomiczy mąż zabronił mi wyrzucać wyjątkowo ładnych, jego zdaniem, butelek. moim zdaniem to po prostu szklane śmieci. Po jakimś czasie zalegania schowałam je do kartonu na szafie i poinformowałam o tym męża, żeby się czasem na mnie nie złościł, że wyrzucam jego skarby :p A teraz, po jakimś roku, wyrzuciłam połowę tych butelek do śmieci, bo mąż już na pewno nie pamięta, że w ogóle tam są. To samo tyczy się stosu gazet, kapselków po piwie, biletów z kina i miliarda innych odpadów. Reply to vesper 2 lat temu Moim zdaniem to nie jest w porządku. Może tak się zdarzyć, że kiedyś zauważysz brak buteleczki ze swoim ulubionym lakierem do paznokci (zdaniem męża różowym okropieństwem), flakonika z odrobiną cudownych (twoim zdaniem perfum) na dnie – zdaniem męża śmierdzącym odpadem, stosiku przecudownych romansów wygrzebanych w antykwariacie (zdanie męża niepotrzebnych papierzysk), to zrozumiesz. Może jestem złośliwa ale należałaby cis ię taka nauczka!!! To ja dorzucę sposób mojej mamy, który sama praktykuję w stosunku do własnego męża. Oddałyśmy należną część szafy i komody szanownym panom i uznałyśmy, że dopóki drzwi i szuflady się domykają, a zawartość nie próbuje wydostać się na zewnątrz, to jest ich królestwo. Próby abordażu są skrupulatnie duszone w zarodku, bo umowa była za obopólną zgodą wypowiedziana głośno na forum przy świadkach. A argumenty- mam za mało miejsca- kończą się wspólnym przepatrzeniem zawartości i uporządkowaniem przestrzeni (wychodzi raz na pół roku). Tym sposobem wszystko jakoś się ogarnia, nawet takie bałaganiarskie chomiki ? pozdrawiam Reply to skak Anka 5 lat temu Dobre!!! Od razu zastosowałam ostatni sposób, kiedy odgruzowywałam łazienkę mojej mamie. Niestety nie mogę u niej siedzieć dłużej, żeby zrobić porządek w całym domu, ale przynajmniej kawałek przestrzeni jest ogarnięte, a ona po dziś dzień nie zauważyła braków w łazienkowych gratach. ^^ Ja działam podstępem, przyznaje się do tego i wiem, że inaczej usłyszałabym „jeszcze się przyda”. Niestety, starsi ludzie (nie tylko, ale u nich najczęściej to obserwuję) mają tendencje do aktywnego chomikowania wszystkiego. Gdybym regularnie po sezonie letnim nie wyrzucała zbędnych rzeczy z naszego letniego domu, to pewnie zginęlibyśmy pod sterta plastikowych opakowań, słoików, reklamówek i innego badziewia. Ubrania i buty to rzecz osobista, tego nie dotykam. Ale 5 nieznanych nikomu szczoteczek do zębów i 8 używanych przez nie wiadomo kogo golarek jednorazowych musi wylądować przeze mnie w koszu, bo inaczej nie znajdzie się tam nigdy. To już nawet nie jest podstęp, to są działania prewencyjne do zachowania względnej higieny w najbliższym otoczeniu… Można się ze mną nie zgodzić, ale uważam, że jako młode pokolenie mam obowiązek kontrolować trochę moich dziadków, bo ich siły umysłowe nie są już na takim poziomie jak być powinny. Czystki w lodówce też bywają niezbędne (żeby tego dokonać należy wysłać babcię z misją poszukania jakiegoś zdjęcia czy książki wśród bibelotów, zyskuje się czas na akcję). A z moją drugą połówką to działamy na tych samych falach. Mamy to, co jest faktycznie potrzebne i/lub ładne i sprawia nam przyjemność (np. obrazy). Pozdrawiam! Wiem sporo o chomikowaniu. Moja mama jest strasznym zbieraczem. Moja babcia też była. Ile ja się nawalczyłam żeby uporządkować nasze życie! Niestety ze zbieraczem nie jest to łatwe i poległam. Mama mowiła, że wynagradza sobie czasy z dzieciństwa kiedy nic nie miała. Jak kupi nowy ciuch to mówi, że wydała na to pieniądze i na pewno się tego nie pozbędzie nawet jeśli dana rzecz ma 15 lat! Czasem jak ją sposobem zachęce to wywalimy kilka dużych worów z ciuchami, ale to jest kropla w morzu. Zawsze mnie to tyle nerwów kosztowało. Teraz jak ją odwiedzam to jak widze zawalone pokoje to nadal mnie to wkurza i najgorsze, że nic nie da się przetłumaczyć. To jest walka z wiatrakami. Bywało, że jak wywalałam swoje ciuchy, to musiałam to robić ukradkiem, ale i tak potem mama się pytała czemu jej tych ciuchów nie pokazałam zanim je wyrzuciłam. Żadne pomieszczenie nie nadaje się do przyjmowania gości co mnie tym bardziej irytuje. I nadal uważa po tylu latach, że ona nie jest zbieraczem i że jej ten temat nie dotyczy. Nie jestem chomikiem. Ale czy jestem minimalistką? Staram się od dawna i koleżanki twierdzą, że tak, choć przede mną jeszcze dużo pracy. Ale mój M to zbieracz. Może nie nałogowy, ale sentymentalny. Na przestrzeni naszego wspólnego 20 letniego życia pozbyliśmy się setek kg książek. Mi to idzie łatwo, jemu serce pęka. Ale generalnie jest dzielny i raz na pół roku przechodzi do działania i „oczyszcza swoje otoczenie” (pod naciskiem ofkors) – czy to odzież, czy książki czy inne skarby z przeszłości. I tak sobie żyjemy – rozwijająca się minimalistka i ewoluujący chomiczek. W przypadku dzieci nie jest najgorzej, ale to dlatego, że jeszcze mam na nie wpływ. Minimalna ilość mebli do przechowywania ogranicza możliwości gromadzenia. Czytam blog od kilku tygodni, zakładka po zakładce. Jest świetny. Gratuluję i pozdrawiam. Zuzo, dziękuję bardzo za tak miłe słowa! :) Trochę to dla mnie dziwne, to stwierdzenie, że nie wlicza się do posiadanych rzeczy tych, które się używa z pozostałymi domownikami. Bo tak na to patrząc, to sporo ludzi nie ma setki rzeczy tylko swoich, z których nikt inny nie korzysta. Ja mam ten problem, że mam za dużo stref w której odkładam wszystkie rzeczy, chyba czas będzie to zmienić :) Przyznam, że mam ten problem jeśli o gromadzenie gratów w garażu. Jest to zresztą często powód moich kłótni z żoną. Dzięki za porady w tym wpisie.
Jak namówić rodziców na kanarka? Chcem mieć kanarka , ale nie mogę namówić rodziców. Nie miałem żadnego zwierzaka od prawie 6 lat. Kiedy miałem chomika to się nim nieopiekowałem , bo nie wiedziałem jak (miałem 4 lata) Chciałem się nim zajmować ,ale nie wiedziałem jak i się pytałem mamy czemu nie powie jak się opiekować Teraz mówi że mnie chomik ugryzł i nie chciałem Chomiczki (Śpiewające Chomiki) – tym razem mam coś dla tych którzy lubią zwierzątka, a w szczególności gryzonie takie jak myszki, chomiki, świnki morskie itp.. – ja bardzo lubię:). Zobacz jak bawią się chomiczki. Tańczą, śpiewają i się wyginają – po prostu świetnie się bawią. Ty możesz bawić się razem z nimi klikając na „Drag the Hampsters” aby przeciągnąć chomika w inne miejsce – możesz stworzyć własny „chomiczy układ”. A czy Wy też lubicie muzykę i taniec? Na pewno tak! Jeśli słyszycie muzykę, a Wasze nogi, ręce i ciało zaczynają poruszać się w jej rytm lub chociaż Wasze palce wystukują go, to niewątpliwy znak, że jesteście uzdolnieni muzycznie i macie niezły słuch. Dlatego taka zabawa jak Śpiewające Chomiki przypadnie Wam do gustu. Przy okazji możecie namówić rodziców, aby zapisali Was na zajęcia taneczne – rozwijają one zdolności ruchowe i dają możliwość poznania nowych ludzi. Bo to, że ruch to zdrowie to doskonale wiecie:) Jeszcze kilka opcji odnośnie chomiczków: Slow – spowolnienie muzyki – chomiki tańczą wolniej, Normal – chomiki tańczą i muzyka gra normalnym tempie, Fast – przyspieszenie muzyki – chomiki tańczą szybciej, Drag the Hampsters – zaznacz przycisk „Drag the Hampsters”, a następnie kliknij myszką na chomika i nie puszczaj aby go przeciągnąć w inne miejsce. Baw się dobrze… z roztańczonymi chomiczkami:) BobiBobi Zagraj także w podobne gry dla dzieci w kategoriach: Zabawy dla Dzieci

Komentarze do: Jak namówić rodziców na chomika. Dodaj komentarz. 12:20. Następne wideo: + ON powiedział CAŁĄ PRAWDĘ o sobie i WZRUSZYŁ SIĘ | Plus #100. 1080p.

Uważaj na zapachy Chomiki raczej nie tolerują mocnych zapachów, dlatego mogą przeszkadzać mu intensywne zapachy kosmetyków, chemikaliów. Jednak dla chomika najbardziej nieprzyjemny jest zapach innego zwierzęcia, gdyż odbiera go jako zapach intruza, z którym trzeba walczyć. Dlatego jeżeli masz w domu inne zwierzę, myj ręce przed kontaktem z chomikiem, gdyż może Cię nawet ugryźć. Jeżeli masz młode chomiki, to mimo, iż znają już Twój zapach to również niespodziewany ruch może wywołać agresję. Spróbuj wieczorem Najlepszą porą do oswajania chomika jest wieczór, gdyż jest on wówczas wyspany i zaczyna być aktywny. Na początek najlepiej podaj chomikowi jakiś przysmak i trzymaj go w palcach. Chomik zacznie jeść i po kilku dniach skojarzy Twój zapach z jedzeniem, czyli pozytywnym bodźcem. Po kilku takich próbach możesz chomika jednocześnie karmić i lekko pogłaskać. Po kilku dniach możesz dokonać próby podniesienia chomika. Najlepiej zrób to wówczas, gdy sam wyjdzie ze swojego domku. Zrób wówczas ze swoich rąk gniazdko i poczekaj, aż sam do niego wejdzie. Polecamy: Jak zadbać o higienę świnki morskiej? Nie rób gwałtownych ruchów. Podnoś go powoli (na początek uważaj, by Ci nie upadł na podłogę, bo może sobie zrobić krzywdę. Czego unikać Gdyby jednak Twój gryzoń nie był jeszcze gotowy na kontakt możesz spróbować podnieść go za pomocą małego tekturowego pudełka. Jeżeli widzisz, że chomik jest zmęczony, zaspany zostaw go w spokoju. Oczywiście najłatwiej jest oswoić młode chomiki, starsze osobniki są mniej ufne. Trudno jest także przyzwyczaić chomika odkupionego od kogoś, gdyż w innym domu mógł on mieć różne doświadczenia. Raczej bądź ostrożny w oswajaniu samicy ciężarnej, albo matki, która karmi swoje młode. W naturalny sposób chroni ona swoje dzieci i raczej nie ma ochoty na inne kontakty. Czytaj także: Jak żywić szczura? Jak namówić rodziców na nowe buty? Pieniądze mam swoje, ale chcę zamówić przez internet i muszę się najpierw spytać rodziców bo nie chcę wiedzieć co by było gdybym sama zamówiła i się dowiedzieli, szczególnie tata. Nie mam żadnych butów jak pada deszcz mam buty z nike, ale one są materiałowe i zanim dojdę do szkoły to

Korczaszko Posty: 4371 Rejestracja: 9 paź 2007, o 19:58 Re: Jak namówić rodziców na psa ??? Maro89 pisze:wiesz nie dam rady wstawać o 5 żeby się wysikałatylko po co wstawać z psem o 5 rano mój wstaje o 10 i do tego czasem to ja go ciągnę na dwór, gdy on jeszcze chrapie. uważam że nie warto przyzwyczajać psa do tak wczesnych spacerów, bo własnie kiedyś nam się odechce [ Dodano: Wto Mar 25, 2008 18:00 ] pierwszego psa dostałam gdy miałam 3 lata, ale wiadomo zajmowali sie nim rodzice. zdechł dośc wcześnie. jako szczeniak chorował na nosówkę i później miał ciągle liche zdrowie. drugiego mam od 9 lat. i to jest w pełni mój pies bo wiem jak się nim zajmować. Maro89 Posty: 7 Rejestracja: 25 mar 2008, o 15:39 Re: Jak namówić rodziców na psa ??? Post autor: Maro89 » 25 mar 2008, o 18:06 Korczaszko pisze:Maro89 pisze:wiesz nie dam rady wstawać o 5 żeby się wysikałatylko po co wstawać z psem o 5 rano mój wstaje o 10 i do tego czasem to ja go ciągnę na dwór, gdy on jeszcze chrapie. uważam że nie warto przyzwyczajać psa do tak wczesnych spacerów, bo własnie kiedyś nam się odechce true. dlatego gdyby nie to że moj ojciec i tak wstaje codziennie do pracy o 5 , to moj kundel spałby pewnie do 13:P Kaulitz Posty: 99 Rejestracja: 2 mar 2008, o 18:08 Re: Jak namówić rodziców na psa ??? Post autor: Kaulitz » 26 mar 2008, o 17:35 ale wam fajnie moje psy wstają o 6 rano chodź nikt ich nie budzi,ani nie przyzwyczjaliśmy ich do wczesnego prostu budzą sie rano zwalają mnie z łóżka i domadają sie spaceru anula Posty: 3 Rejestracja: 28 mar 2008, o 18:25 Re: Jak namówić rodziców na psa ??? Post autor: anula » 29 mar 2008, o 10:55 kochana Weroniko jak bylam w twoim wieku mialam identyczny moje kolezanki z kl no moze prawie wszystki mialy psa a ja moglam sobie tylko o tym problem byl taki jak twoj,rodzice sie nie na ogol nie lubiala psow i ich zawzielam sie i ytle prosilam az mamy psa juz 8lat a najsmieszniejsze jest w tym to ze moja mama najbadzieej go lubi i moj pies mame tez najbardziej lubi z calej mojej niby mial byc on nie poddawaj sie a bedzie dobrze i sie w koncu [ Dodano: Sob Mar 29, 2008 11:59 ] kochana Weroniko jak bylam w twoim wieku mialam identyczny moje kolezanki z kl no moze prawie wszystki mialy psa a ja moglam sobie tylko o tym problem byl taki jak twoj,rodzice sie nie na ogol nie lubiala psow i ich zawzielam sie i ytle prosilam az mamy psa juz 8lat a najsmieszniejsze jest w tym to ze moja mama najbadzieej go lubi i moj pies mame tez najbardziej lubi z calej mojej niby mial byc on nie poddawaj sie a bedzie dobrze i sie w koncu Marry Posty: 2 Rejestracja: 7 cze 2008, o 22:39 Re: Jak namówić rodziców na psa ??? Post autor: Marry » 8 cze 2008, o 01:37 Witam, ja również chciałabym mieć psa. Zdaję sobie sprawe ze pies potrzebuje ruchu i kochającego właściciela. W pełni świadoma swojej decyzji nie wiem jak powiedzieć mamie Znalazłam na necie szczeniaka do adopcji i zaczełam z ta pania korespondować. ///nie wiem jak przekonać mamę Poadźcie Kaulitz Posty: 99 Rejestracja: 2 mar 2008, o 18:08 Re: Jak namówić rodziców na psa ??? Post autor: Kaulitz » 8 cze 2008, o 11:39 Mysia pisze:będziesz się nim zajmować itp. takie coś naopowiadaj. ja tak naopowiadałam i chomika dostałam:D naopowiadaj! czy to znaczy że należy rodziom naopowiadać różnych cudów i przez kilka dni cieszyć się zwierzakiem, a potem mieć go gdzieś? Mysia Posty: 195 Rejestracja: 24 wrz 2007, o 08:28 Re: Jak namówić rodziców na psa ??? Post autor: Mysia » 9 cze 2008, o 14:24 nie, chodzi o to , zę ma powiedzieć, ze będzi esię nim zajmować, opiekować sie nim bardzo dobrze, chodzić z nim na spacery. nie chodzi o to , że ma naopowiadać bajeczek! Kasi@ Posty: 29 Rejestracja: 15 cze 2008, o 16:05 Re: Jak namówić rodziców na psa ??? Post autor: Kasi@ » 15 cze 2008, o 16:56 A ja proponuję żeby poszła z rodzicami na pewien układ. Niech pokaże, że jest odpowiedzialna. Niech np. przez miesiąc wychodzi na spacerki tak jak by to robiła jak by miała psa. Niech wstaje rano i idzie naspacer, potem w południe (po obiedzie), potem pod wieczór. Myślę, że to będzie dobry sprawdzian dla niej samej. A jeśli się wywiąże z tych obowiązków to rodzice się zgodzą na psiaka. Ale oczywiście trzeba się wcześniej z rodzicami dogadać. Marry Posty: 2 Rejestracja: 7 cze 2008, o 22:39 Re: Jak namówić rodziców na psa ??? Post autor: Marry » 21 wrz 2008, o 18:44 Mysia pisze:będziesz się nim zajmować itp. takie coś naopowiadaj. ja tak naopowiadałam i chomika dostałam:D To ja tak zrobiłam i też już miałam 2 chomiki, ale teraz mam 2 bo dostałam od kumpla na walentynki [ Dodano: Nie Wrz 21, 2008 19:50 ][at] pisze:A ja proponuję żeby poszła z rodzicami na pewien układ. Niech pokaże, że jest odpowiedzialna. Niech np. przez miesiąc wychodzi na spacerki tak jak by to robiła jak by miała psa. Niech wstaje rano i idzie naspacer, potem w południe (po obiedzie), potem pod wieczór. Myślę, że to będzie dobry sprawdzian dla niej samej. A jeśli się wywiąże z tych obowiązków to rodzice się zgodzą na psiaka. Ale oczywiście trzeba się wcześniej z rodzicami dogadać. Masz rację, muszę się zmobilizować ale najpierw pójdę na pewien układ z rodzicami. najpierw popracuję nad mamą ponieważ ona jest bardziej uległa a ona namówi tatę i będzie super ! Powiedziałam mamie że w pewnym sensie będę opłacać za jedzenie, i częsciowo za szczepienie z mojego kieszonkowego, a chyba lepiej zostawic troche kasy dla psiaka niż iść do mcdonalda Co o tym myślicie czy rodzice sie zgodzą jeżeli mi na czyms zalezy sprzatam, odkurzam, trzymam porzadek w pokoju i robie sniadanie i sie ucze i jak narazie to skutkuje na inne sprawy Kaya Posty: 218 Rejestracja: 7 cze 2008, o 19:48 Re: Jak namówić rodziców na psa ??? Post autor: Kaya » 22 wrz 2008, o 09:14 Ja też miałam sprawdzian odpowiedzialności. hehe. No i czego ja nie wypróbowałam. Namawiałam rodziców na psa 2 lata. Jak robiliśmy grilla to na kiełbaskach wycinałam napis ja chce psa, pisałam listy, męczyłam ich, obiecywałąm, itp. No i mam psiaka. Ale teraz biedny choruje. ( 0 Odpowiedzi 5485 Odsłony Ostatni post autor: cerebrumix 18 mar 2016, o 13:38 1 Odpowiedzi 6024 Odsłony Ostatni post autor: michaldrewniak369 29 sty 2016, o 12:34 Kto jest online Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 0 gości

. 224 186 110 296 262 359 291 28

jak namówić rodziców na chomika